Jak zawsze dla Koła listopad jest miesiącem kojarzonym z Quasinarium Jesiennym. To czas wspólnej zabawy i nauki, a także asymilowania się nowych członków w naszej społeczności.
W tym roku wyjazd rozpoczął się 8 listopada, kiedy to o godzinie 18.00 grupa 33 osób wyjechała spod Wydziału Matematyki i Informatyki zamówionym autobusem w kierunku Stryszawy. Wieczorem dojechaliśmy do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego „Pod Jałowcem”, które na długi weekend stało się naszym wspólnym dachem nad głową. Oczywiście pierwszy wieczór spędziliśmy na wspólnej zabawie przy grach planszowych zabranych z Koła oraz prywatnie przez uczestników Quasinarium, ponadto odbyła się joga i wszyscy uczestnicy otrzymali specjalnie zamówione koszulki. Chyba nikogo nie dziwi fakt, że spać poszliśmy długo po północy ;).
Sobota upłynęła pod hasłem wycieczek. Grupa 20 osób „dowodzona” przez Gonza udała się autobusem do Suchej Beskidzkiej, a następnie do Zawoi skąd wyruszyła na pieszą wędrówkę w celu zdobycia Babiej Góry. Dodatkowo w czasie marszu graliśmy w gry słowne: najpierw „kim jestem”, a następnie w wymyślanie postaci przez trzy litery (inicjały imienia/nazwiska/pseudonimu, opisu tej osoby i miejsca/czasu z nią związanego). Mimo, że pogoda zdawała sie z nami walczyć, to jednak część z nas nie przestraszyła się i dotarła na szczyt. Reszta na zdobywców czekała w schronisku na trasie. Oczywiście nagrodą za nasze „zwycięstwo” był gorący prysznic w miejscu zakwaterowania :D. Druga grupa pod przewodnictwem Marii wybrała się na znacznie bliżej położony Jałowiec (przynajmniej nie trzeba się było martwić autobusami ;))
Wieczorem rozpoczęły się tradycyjne już referaty. Na początek Maciej Brzeski przedstawił Hipotezę Borsuka – problem geometryczny podziału zbioru ograniczonego w przestrzeni euklidesowej na zbiory o mniejszych średnicach. Następnie Przemek Jedynak opowiedział nam co nieco o lambda rachunku, czyli systemie formalnym przydatnym przy badaniu algorytmów.
W niedzielę Gonzo po raz kolejny poprowadził wycieczkę (tym razem znacznie mniej liczną), której celem był Jałowiec. Inna mała grupa udała się do kościoła (który choć raz nie był oddalony od schroniska o pięć kilometrów ;)). Po południu odbyła się joga, a także po raz pierwszy poprowadzone przez Jaśka zajęcia z gimnastyki siłowej i warsztaty parkour.
Oczywiście następnym punktem był dalszy ciąg referatów, których tego dnia było cztery. Pierwszy wygłosiła Justyna Ferenc opowiadając o modelu SIR rozprzestrzeniania się epidemii. Następnie Michał Gil – Sanchez odniósł się do historii i opowiedział o wiedzy Kartezjusza z roku 1628. Krzysztof Pasek przedstawił lemat Burnside’a – twierdzenie z teorii grup które jest użyteczne w zliczaniu matematycznych obiektów. Co na pewno przyciągneło słuchaczy, Chrisu do pokazania przykładu użył urządzenia do lobotomii… Na koniec Dawid Bieniek opowiedział co nieco o Bitcoinach, czyli cyfrowej walucie, przy której nie istnieje pośrednictwo banków. Co chyba nie zdziwi starszych członków Koła, niektóre pytania dotyczące uwierzytelniania tej „monety” przywołały wspomnienie pewnego francuskiego amatora fizyki kwantowej ;).
Potem zajęliśmy się wspólną zabawą wracając do starych kołowych tradycji: psychologa i mafii, a także nowszej kołowej tradycji: murzyna. Warto namienić, że tego dnia „tryb życia sowy” doszedł do granicy i kilka osób w ogóle nie zdecydowało się pójść spać.
11 listopada o godzinie 10.00 wykwaterowaliśmy się ze schroniska (oczywiście po posprzątaniu!), by na (mniej więcej) południe dotrzeć do Krakowa. Wróciliśmy bogatsi o nowe doświadczenia i wspólne przeżycia. Nie wiem jak inni, ale ja już się chyba nigdy nie pomaluję… :D.