26 dnia listopada miał odbyć się kolejny mecz piłki nożnej Pracownicy kontra Studenci. Niestety w drużynie Pracowników znalazło się jedynie dwóch zawodników: niezawodny, jak zawsze, kapitan – profesor Lewicki i nie do końca zidentyfikowany obiekt kopający. Na szczęście Studenci nie zawiedli i stawili się w ilości wystarczającej (sześciu bojowych ogierów: Tomasz Bińczycki, Kamil Eisenbart, Maciej Gawron, Marek Markiewicz oraz dwóch niezidentyfikowanych do dziś), by użyczyć Marka i Tomka kadrze naukowej. Pozwoliło to rozegrać emocjonujący mecz. Z początku drużyna pseudo-pracownicza objęła prowadzenie po perfekcyjnym rogalu Marka i nie oddała go (prowadzenia, nie Marka) aż do końca pierwszej połowy, która zamknęła się wynikiem 9:6. Po przerwie jednak Studenci wzięli się za odrabianie strat. Wydawało się, że pseudo-Pracownicy zostawili siły w szatni, a bramka Studentów się zaczopowała i postanowiła nie wpuszczać już więcej goli. W ten sposób po brawurowych akcjach i dzięki wykorzystaniu licznych błędów w obronie, Studenci osiągnęli – wydawałoby się – nieosiągalny wynik 11:9. Pseudo-Pracownicy, gdy już przetarli oczy ze zdumienia, tudzież siebie z potu zalewającego ich obficie, zabrali się do odrabiania strat. Ku uciesze licznie zgromadzonej publiczności w osobie Anny Duź zaczęło im się to udawać. Jednakże w czasie, gdy zdołali oni strzelić 3 bramki, Studenci lekką nogą strzelili jeszcze 4 i mogli świętować zwycięstwo 15:12. Aby formalności stało się zadość, wynik odwiecznej wojny piłkarskiej został ustalony w rzutach karnych. Po lekko nudnych dwóch kolejkach było 2:2. Jednak następne strzały Pracowników zostały bohatersko wybronione przez Macieja Gawrona, dzięki czemu tegoroczne zimowe derby IM zostały wygrane 4:2 przez Studentów.